poniedziałek, 1 kwietnia 2013

5 subiektywnych sposobów jak wytrzymać do wiosny

Oto moja (moja, najmojsza, nie Twoja, co oznacza, że jak się nie zgadzasz, to stwórz sobie własną. Potem mi wyślij.) lista 5. sposobów, jak nie dać się zwariować i mieć uśmiech na papie aż do czasu, jak śnieg stopnieje. Czyli do czerwca.


 

1. Uśmiechaj się. Dużo. Najbardziej uniwersalna rada. I najlepsza. Pomaga na wszystko. Ziółkowska aproved.

2. Dużo swetrów, więcej kolorów. Wszyscy kochamy swetry, ale w kwietniu można nimi tak w sumie rzygać. Więc żeby nie rzygać, noś kolorowe ciuchy. Powyżej moja spódniczka, na której widok wszyscy się uśmiechają. Wszyscy. A że wyglądam jak 5-latka? Niektórzy lubią małe dziewczynki, ykhm, ykhm.



3. Używaj samoopalaczy. Opalone jest piękne, smukłe i jeszcze raz piękne. Pomarańczowe- trochę mniej, ale się nie łamcie. Włosie na blond i jesteś jak ta lala.

4. Znoś do domu wszelkie zielsko. Jak zima nie chce zrobić Ci dobrze, to sam sobie zrób. Znaczy, wiosnę zrób. Pozasłaniaj okna i opalaj się pod lampą.

5.
Śpij. Im więcej czasu będziesz spał, tym mniej patrzenia na śnieg. Amen.


PS. Mój czelendż musiałam odroczyć z powodu prawie tygodniowego zalegania w łóżku. Spokojnie, zaczęłam od nowa i zdam Wam dokładną relację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przybyłam, zobaczyłam, napisałam.
Za każdą opinię Bóg Ci zapłać, czytelniku moich wypocin.