środa, 30 stycznia 2013

Co mają czternastki pod bluzką?


źródło: tumblr


 Pewnie powinnam się w tym miejscu przedstawić, powiedzieć coś o sobie- ale myślę, że chwilowo mało kogo to interesuję, dlatego też pominę ten punkt, ewentualnie wracając do niego, kiedy zajdzie potrzeba.

Tytuł może i mylący, bo wcale nie o stanikach będę gadać ani o przymiotach wszelakich. Temat miał zbić z tropu, choć bez kontrowersji.

 Bez dalszej paplaniny chciałabym przejść od razu do tematu dzisiejszego... rozważania? Nazwijmy to tak, z braku lepszego określenia. Mianowicie- doszłam dzisiaj do smutnego wniosku, że patrzenie na polskie nastolatki sprawia mi straszną przykrość. Oczywiście, nie na wszystkie, bo generalizowanie byłoby w tym momencie jaskrawą niesprawiedliwością, a- umówmy się- do tego raczej nie dążymy.

 W każdym razie- spoglądam sobie na taką dzieweczkę z gimnazjum, niewinną na pozór, buzia gładka, włosy lśniące... I oho, strój. Mimo lat kilkunastu na karku, nóżki już trochę mają, tyłeczek trochę ma, ale wszystko fajnie, wiecie- chłopacy kości nie lubią. Tak też każda, bez wyjątku- na kończynach dolnych ciasno opinający materiał wszelaki. No i okej, kiedy nosić takie rzeczy, jak nie teraz? Z kolei u góry... Tak, tak, dobrze wiecie, co chcę powiedzieć. Bluzeczka kusa bądź obcisła albo luźna i długa, z jakże kusząco odsłoniętym dekoltem...

 "ILE WY MACIE LAT, DZIEWCZYNY?!"- takie myśli obijają się wewnątrz mej biednej czaszki. Mam ochotę zawyć i ślizgiem upaść przy nich na kolana, błagając, żeby raczyły zakryć piersi (nawet jeśli jest to miseczka D i mają się czym chwalić), zetrzeć makijaż, odłożyć fajkę.

 Chyba najgorszy w tym wszystkim jest wiek. I to mi sprawia największą przykrość. Już tam nawet mam gdzieś ten makijaż, to wszystko. Najbardziej mi żal ich relacji z 'mężczyznami'- a raczej podrostkami z trzema włoskami na brodzie, co to się mają za wielkich ogierów. Otóż, mając te, dajmy, czternaście do szesnastu lat, dziewczątka nie bronią dostępu do swoich imponujących piersi, a co dopiero ust czy języka. I kiedy to taki gieroj, lat siedemnaście, ma ochotę pomacać- nie trzeba wiele czasu, żeby odgadnąć, do kogo się zwróci. I tak, jak zazwyczaj tworzę z lubością lożę szyderców, w tym wypadku trochę mnie ściska za miętkie serducho. Myśląc o tych wyzywających, ale takich jeszcze przecież młodych dziewczynach, spitych, w ramionach jednego, to drugiego, w ramionach każdego, kto się nawinie...

 Tutaj mogłabym jeszcze wziąć pod lupę chłopaków gimnazjalno-licealnych, którzy to przecież są niejako powodem takiego a nie innego zachowania. Może gdyby nie latali z wywieszonym językiem za każdą krótką spódniczką, nie byłoby czegoś takiego? Nie wiem. Facetem nie jestem, a wątpię, żeby oni sobie potrafili na to odpowiedzieć. Czasem mam ochotę podlecieć do delikwenta z mordą rozwartą w drapieżnym wyrazie i kopnąć go w miejsce, które ma na wielkiej uwadze. Oczywiście, znowu można by generalizować, a i płeć męska dzieli się na różne grupy. Z ukłonem oddaję, że nie każdy chce tylko przelecieć, że niektórzy, jak mają dziewczynę, to mają- i chcą być z nią na wieki wieków, amen (i wcale nie mówię tu o mężczyznach koło trzydziestki- czterdziestki, a tych młodych, przed dwudziestką).

 Jednak sporo z nich nie osiągnęło jeszcze żadnej dojrzałości emocjonalnej, a seksualna wydaje im się zupełnie wystarczająca. Winowajcy? A może sami są poszkodowani? Może i oni będą cierpieć swego czasu, jak już chuć ochłonie? Bo i po co z facetów robić skur... mhm, wiadomo, jak leci dalej, a dziewczyn bronić z gołą klatą? Czy ktoś tu jest winny- a jeśli tak, kto bardziej? I czego?

 Myślę już o tym pół dnia i do żadnego sensownego wniosku dojść nie mogę. Może potrzeba jakichś autopsyjnych doświadczeń, żeby wiedzieć, o co loto? Może nie wystarczy tylko obserwować? Może ktoś wie, co się dzieje, dlaczego i jak? Udowodni mi, gdzie popełniłam błędy w rozumowaniu? Co jest prawdą, a co pozą?

 Ktoś chętny?

 Trzymajcie się.